expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 30 marca 2014

"Pamiętnik starego pierdoły" Roland Topor


"No więc, jeśli chodzi o mnie, to myślę, że tak naprawdę krajobraz, który malujemy, tkwi w nas. W sercu albo w duszy, mniejsza o słowa. Jedyna rzecz, jakiej potrzebujemy, aby móc się wypowiedzieć, to przestrzeń. Kiedy przestrzeń jest pusta, wówczas ją zapełniamy, to wszystko. Naszym najistotniejszym powołaniem jest zawłaszczenie przestrzeni!"

"Pamiętnik starego pierdoły" - już sam tytuł wskazuje, iż nie można zostać obojętnym wobec tej książki. Czym jest zatem ów pamiętnik? To wspomnienia człowieka w podeszłym wieku, który raczy nas zabawną opowieścią o swoim życiu. Dowcipne historie okraszone są megalomanią, fakty są przerysowane, bohater swoim słowom i czynom przypisuje o wiele większe znaczenie niż mogło mieć ono w rzeczywistości. Czytając tę lekturę można poczuć się jak na popołudniowej herbatce u starszego wujka, który serwuje nam niesamowite historie swojego życia. I mimo że wiemy, iż trzeba przymknąć oko na słowa wuja, to nie możemy oderwać się od fascynujących opowieści. Bo trzeba przyznać, że "stary pierdoła" opowiadać potrafi. 

Już w pierwszych latach swojej egzystencji dał się poznać jako dziecko z wyjątkowym talentem plastycznym - w końcu nie każdy maluch tworzy obrazy w puree ziemniaczanym czy na matczynych sukniach. Chociaż wywodził się z bogatej rodziny, nie dane mu było długo cieszyć się latami dobrobytu. Doznał głodu i ubóstwa, lecz w późniejszych latach los się do niego uśmiechnął. Niezależnie od stanu majątku na swojej drodze spotykał wielkich tego świata, a swoimi słowami i czynami wywarł ogromny wpływ na losy sztuki - chociaż nikt go potem, prócz jego samego, jako prekursora nie wspomina.
Do aktów pozowała mu Róża Luksemburg, Matisse podarował mu własne sztalugi, Einsteina ograł w pokera, a u Gertrudy Stein poznał Picassa, który później ukradł mu pomysł na obraz.
Poślubił Maud Rothschild, lecz związek ten okazał się dla niej niezbyt szczęśliwy skoro skończyła na terapii u doktora Freuda. Nie ma się co dziwić - kochanka jej męża, Isadora Duncan, w celu załagodzenia atmosfery, wykonała całkiem naga taniec na lokomotywie. 
Był "ulubionym rozmówcą" prezydenta Wilsona, a z elektrykiem Edisonem często pijał herbatkę. Lenin wydał specjalny bankiet na jego cześć, a rosyjski ochroniarz opowiedział zabawną anegdotę o Stalinie, która wywołała mój szczery śmiech. 
Wymyślił surrealizm, punktylizm, kubizm i... posuwizm. Radził Mahatmie Ghandiemu jak ma naprawić problematyczne stosunki z teściową, w burdelu spotykał się z Fitzgeraldem, Faulknerem i Chandlerem. Niestety nie dane mu było poznać Edgara Allan Poe, ale za to namalował portret Kaczora Donalda. 

Topor, znany ze swojej absurdalno-humorystycznej twórczości, daje jej niezapomniany popis w "Pamiętniku starego pierdoły". Lecz pod płaszczykiem tej "jajcarskości" przemyca też swoją interpretację świata - "[...] inteligencja dla talentu jest jak biała laska dla niewidomego. Bez niej talent zawsze w końcu poleci na pysk."; stawia pytania - "Kto kształtuje ludzki los? Skąd przybywamy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?"; pobudza do myślenia - "Jesteśmy jak odcinki prostej, styczność między nami występuje tylko w jednym punkcie.".
Niezależnie od tego czy poszukujemy książki relaksującej i dowcipnej czy metaforycznego zgłębienia ludzkiej natury, "Pamiętnik ..." jest doskonałym wyborem.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za przesłanie egzemplarza do recenzji. 
Książkę można zakupić na stronie Wydawnictwa: http://www.replika.eu/index.php?k=ksi&id=394



sobota, 29 marca 2014

"Nowe fikołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki"

Gdy otworzyłam książkę "Nowe fikołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki" całe dzieciństwo przebiegło mi przed oczami. Przypomniało mi się jak stałam u babci na podwórku i z siostrą oraz innymi wiejskimi dzieciakami wyliczaliśmy, może nie w słowo w słowo, ale jednak o bombie:


"Wpadła Bomba do piwnicy,
Napisała na tablicy:
ES O ES głupi pies.
Jeden oblał się benzyną,
Drugi dostał w łeb cytryną,
A trzeciego gonią psy,
I wypadniesz raz, dwa, trzy,
Za żelazne drzwi numer sto dwadzieścia trzy!"

Nie raz próbowałam sobie przypomnieć rymowankę o psie Huckleberrym, jednak bezskutecznie, a tu pan Pierdziołka prezentuje:


"Raz, dwa, trzy, cztery,
Maszeruje Huckelberry.
Za nim idą Pixie, Dixie, 
Wykąpane w proszku Ixi.
A za nimi krowy dwie,
Wykąpane w proszku E."

Książka składa się licznych popularnych wyliczanek, rymowanek, śpiewanek jednoznacznie kojarzących się nam dorosłym z własnym dzieciństwem, kiedy to grało się w klasy, podchody, wisiało na trzepaku, rysowało koła, zakreślało państwa i miasta, umilając czas różnymi niekoniecznie mądrymi wierszykami. 
"Nowe fikołki pana Pierdziołki" to w zasadzie zbiór starych fikołków, chociaż muszę przyznać, że wiele z nich słyszę po raz pierwszy. Bawią one również Olę, której do gustu przypadła gra:


"Cisza na morzu, cisza w kościele.
Kto się odezwie, ten będzie cielę!
Cisza na morzu, wicher wieje.
Kto się odezwie, ten zbałwanieje."

Rymowanki zostały podzielone na te grzeczne i niegrzeczne. Do tych pierwszych zaliczamy np.:

"Jedzie kaczka na rowerze
Wysiedziała trzy talerze.
Raz, dwa, trzy,
Odchodź ty!"

                    "Moja ciocia z Ameryki
                     Ma samochód na guziki,
                     Jeździ na nim jak na krowie
                     I udaje pogotowie."

                                                  "Która godzina? W pół do komina.
                                                   Komin otwarty - jest w pół do czwartej."


"Jechał pociąg do Krakowa,
Wyleciała w niego krowa.
Inne krowy pozostały
I na tamtą plotkowały."

Niegrzeczne wierszyki może nie każdemu przypadną do gustu, ale czym byłoby dzieciństwo bez odrobiny niesfornego języka. Oprócz wspomnianej już bomby i ciszy na morzu są jeszcze na przykład takie:

"Płyną dzieci łódeczkami,
Popychają patyczkami.
Tego szkoda, tego szkoda,
Wyrzucimy tego smroda."


"Na cmentarzu koło bryki
Pobili się nieboszczyki.
Przyszedł ksiądz, wziął patyka 
I pogonił nieboszczyka."


"Poszedł żuczek za chałupkę,
Zdjął majteczki, zrobił kupkę.
Żuczku, żuczku, coś ty zrobił?
Jam chałupkę przyozdobił."

Ilustracje Kasi Cerazy doskonale komponują się z treścią książeczki. Wyglądają "jakby zrobione od niechcenia", z pewnością nie wpisują się w kanon tradycyjnych pięknych obrazków, co jednak czyni je intrygującymi. Są takie jak rymowanki - jedne grzeczne, inne niekoniecznie, ale bez wątpienia oddają styl rymowanek. 
Książkę tę wypożyczyłyśmy wczoraj w bibliotece. Tak nam się spodobała, że bezapelacyjnie została wpisana na listę lektur, które obowiązkowo trzeba mieć w domu!





czwartek, 27 marca 2014

Wydawnictwo Replika - zapowiedzi

2 kwietnia 2014 roku na rynku ukażą się następujące pozycje Wydawnictwa Replika:


"Weronika w wieku dziewiętnastu lat przeżyła koszmar – jej matka została brutalnie zgwałcona i zamordowana we własnym mieszkaniu. Sprawcy nigdy nie odnaleziono, a policja umorzyła sprawę.
Dziesięć lat później historia się powtarza – Olga, najlepsza przyjaciółka Weroniki, która kiedyś pomogła dziewczynie pozbierać się po tragedii, również ginie w podobnych okolicznościach. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policjant z wydziału zabójstw, Szymon Pawelec. Weronika, zaniepokojona brakiem postępów, postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Podejrzewa, że za morderstwem stoi jeden z byłych współpracowników Olgi, Piotr, który rzekomo miał romans ze zmarłą dziewczyną. Nika zatrudnia się w szkole, w której przed śmiercią Olga piastowała stanowisko pedagoga. Aby rozwiązać tajemnicę, dziewczyna będzie musiała podjąć współpracę z Szymonem.
Jakie zmiany w życiu bohaterki przyniesie znajomość z komisarzem Pawelcem? Czy trop, którym podąża Weronika, okaże się prawidłowy? I komu uda się odnaleźć, należącą do ofiary, zaginioną zawieszkę ze skarabeuszem?"




"Jim Rook jest nauczycielem języka angielskiego w szkole specjalnej. Wiele lat temu omal nie umarł na skutek powikłań po poważnym zapaleniu płuc. Od tego czasu posiada wyjątkowe umiejętności postrzegania zjawisk nadprzyrodzonych, a także komunikowania się z duchami.
W niniejszej książce Rook zmierzy się z potężnym czarownikiem voodoo – Umberem Jonesem, wujkiem jednego ze swych uczniów. Jones ma moc opuszczania swojego ciała i dokonywania diabelskich mordów pod postacią ducha. Powstrzymanie go będzie trudne, gdyż tylko Rook jest w stanie go zobaczyć.
Wraz z kilkoma uczniami z klasy specjalnej Jim przeżyje swoją pierwszą przygodę i rozpocznie kolejny po Manitou znamienny dla twórczości Grahama Mastertona cykl powieściowy, którego kolejne tomy wciąż powstają i cieszą się niemałą popularnością wśród czytelników!"




"Aurora Teagarden – dla przyjaciół: Roe – sympatyczna, choć niezbyt wysoka okularnica, tym razem na tropie mrocznej zagadki sprzed sześciu lat.

Wydaje się, że odkąd w jej życie wkroczył bogaty biznesmen Martin Bartell, Roe wreszcie czuje się spełniona. Pomimo różnicy wieku i doświadczenia, Martin doskonale wie, czego pragnie jego narzeczona, i w ramach prezentu ślubnego ofiarowuje jej dom Juliusów. Historia budynku od lat fascynuje Aurorę – rodzina, która poprzednio w nim mieszkała, sześć lat temu zniknęła bez śladu...

Pomiędzy kolejnymi przymiarkami do ślubu Roe radośnie zabiera się do remontu nowego domu. Szybko okazuje się, że jej szczęście może zakłócić nie tylko ciążąca na domu tajemnica, ale i niejasna przeszłość Martina. Czy bystra detektyw amator na pewno wie, kim jest człowiek, za którego wychodzi? I co takiego odkryje w domu Juliusów?"

"Wciągający kryminał retro z wątkiem romansowym w tle!"



środa, 26 marca 2014

"Pałac" Chelsea Quinn Yarbro

" - Wy się od tego odwróciliście. Czytacie herezje spisane przez Platona i Arystotelesa i myślicie, że są tyle samo warte co nauki Chrystusa. Dajecie się zwieść, bowiem Platon i Arystoteles dawno już smażą się w piekle!"

"Pałac" jest drugą częścią cyklu o hrabim Saint-Germain. Pierwszy tom, "Hotel Transylvania", wywarł na mnie niezwykle pozytywne wrażenie, więc bez wahania sięgnęłam po kolejny. W pierwszej części akcja rozgrywa się w połowie XVIII wieku, zatem "Pałac" nie jest kontynuacją "Hotelu ..." bowiem autorka przenosi wampira w wiek XV. Saint-Germain, zwany teraz San Germano, zleca budowę swej rezydencji na ziemi florenckiej. Tajemniczy cudzoziemiec, parający się alchemią, gustujący w czarnych odzieniach i nigdy nie spożywający posiłków w obecności innych ludzi, w wielu budzi lęk, trwogę i niechęć, jednak do jego przyjaciół można zaliczyć Lorenzo il Magnifico (Wawrzyńca Wspaniałego z rodu Medyceuszów) - niekoronowanego władcę Florencji i mecenasa sztuki.
Yarbro na kartach powieści maluje piękny obraz Florencji, która jawi się jako europejska stolica renesansu. Umiłowanie piękna i bogactwa można znaleźć na każdym kroku. Lecz jest ktoś, kto renesansowy przepych traktuje jako zbrodnię przeciwko Bogu. Przeor Savonarola grzmi z ambony i wzywa mieszkańców do porzucenia majątków, przywdziania skromnych szat i opowiedzenia się przeciwko Medyceuszom. Dopóki Lorenzo żyje, odrodzeniowa atmosfera nie opuszcza miasta. Jednak po jego śmierci, z miesiąca na miesiąc, Florencja staje się szara, pozbawiona dawnego blasku i świetności. Savonarola triumfuje i wprowadza terror wśród ludności - jego przeciwnicy, szczególnie oświeceni mieszkańcy, m. in. zgłębiająca tajniki alchemicznej wiedzy uczennica San Germana, zostają aresztowani pod zarzutem herezji. Sam hrabia zmuszony jest uciekać z Florencji z powodu byłej kochanki, która oskarża go o liczne gwałty w iście szatańskim wydaniu.
Czy ktoś powstrzyma szalonego przeora nim zapłoną stosy, na których mają zginąć niewinni ludzie?

"Pałac" nieco mnie rozczarował. Spodziewałam się towarzyszącego mi podczas czytania pierwszej części, ciągłego napięcia, intrygujących wątków, wielkich namiętności. W tym tomie autorka zdaje się przez ponad połowę książki budować fundamenty opowieści, by dopiero potem dać ujście porywającym wydarzeniom. Przedłużający się wstęp jest dość męczący. Oczekiwałam, że książka mnie porwie, a bez żalu zamykałam ją, kiedy musiałam przerwać czytanie, co było nie do pomyślenia podczas lektury "Hotelu Transylvania"
Gdy dochodzi do  zagęszczenia akcji i podgrzania atmosfery już nie sposób się oderwać od "Pałacu". Lecz mimo brawurowego rozwinięcia wydarzeń i intrygującego tematu powieści jakim bez wątpienia jest konflikt pomiędzy ludźmi oświeconymi a opętanym pychą i nienawiścią klechą, pozostaje niemiły posmak zbyt nużącego początku. 


wtorek, 25 marca 2014

Wydawnictwo Replika

Polecam wszystkim Wydawnictwo Replika, z którym właśnie rozpoczynam współpracę. Replika w swojej ofercie posiada książki z gatunku fantastyki i grozy, literaturę faktu, współczesną, erotyczną, kobiecą, dla dzieci i młodzieży, kryminały, thrillery, książki historyczne, biograficzne, dzienniki, poradniki oraz pozycje psychologiczne i humorystyczne. 
Na blogu w najbliższych tygodniach pojawią się omówienia następujących pozycji - bestsellera "Dziewczyny z Dunbury. Orange Is the New Black" Piper Kerman, "Pamiętnika starego pierdoły" klasyka Rolanda Topora, horroru "Czas zamykania" Jacka Ketchuma oraz kobiecych "Uśpionych marzeń" Natalii A. Bieniek.
Mam nadzieję, że moi czytelnicy dadzą znać w komentarzu pod postem lub na fanpage'u Wózkowe Czytają, o której z książek chcieli by przeczytać jako pierwszej. 









poniedziałek, 24 marca 2014

"Dranie w tranie, czyli wiersze trudne niesłychanie" Agnieszka Frączek

Jest to już kolejna książka Agnieszki Frączek, którą gorąco polecam. Pierwsza z nich, "Trzeszczyki czyli trzeszczące wierszyki", pomaga dzieciom w opanowaniu wymowy trudniejszych głosek np. "sz", "cz", "ż", "r". Natomiast "Dranie w tranie ..." koncentrują się na głoskach dźwięcznych i bezdźwięcznych. Wiem na przykładzie własnej córki, że dzieci mają problem z udźwięcznianiem i mówią np. zamiast "babcia" - "papcia", zamiast "wata" - "fata" albo "dym" - "tym". Oli, dzięki pomocy logopedycznej, udało się wyjść na prostą, a czytając "Dranie w tranie ..." utrwalamy poprawną wymowę, racząc się przy okazji zabawnymi rymowankami. Mnóstwo głosek dźwięcznych i bezdźwięcznych występujących w bliskim sąsiedztwie powoduje, że dziecko osłuchuje się z nimi, a częste ćwiczenia pomogą w opanowaniu właściwej wymowy. Dodatkowo wierszyki urozmaicone są kolorowymi, przyjaznymi, oddziaływającymi na wyobraźnię obrazkami, które idealnie komponują się z językowymi łamańcami. Oto kilka z nich:

"Drapie się po trapie drab,
aż pod drabem drży ten trap.
Drab się drapie, drobi kroki
i na trapie tropi smoki."


"Fafik dostał dziś od Felka
trzy i pół wafelka.
Teraz piesek wcina wafle,
aż furkoczą fafle."


"Gosia trawnik Kasi kosi,
Kasia radio gasi Gosi.
Bo gdy Gosia kosi kłosy,
to zagłusza z radia głosy."





niedziela, 23 marca 2014

Howard Phillips Lovecraft

Być może Howard Philips Lovecraft popularny jest głównie w kręgach miłośników horroru i fantasy, mimo to nieznajomość jego nazwiska przez osiedlową bibliotekarkę wprawiła mnie w zdumienie. Dziś pragnę przybliżyć jego sylwetkę czytelnikom tego bloga. 

Lovecraft miał arystokratyczne korzenie i zawsze czuł się arystokratą. W wieku trzech lub czterech lat jego ojca dotknęła choroba psychiczna - mężczyzna "krzyczał, szarpał się, twierdził, że Murzyni gwałcą jego żonę". Został zatem zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, gdzie po kilku latach zmarł. Prawdopodobnie zabiła go kiła, jednak są to późniejsze przypuszczenia. 
Młody chłopak wraz z matką trafił pod opiekę dziadka. To jemu mistrz horroru zawdzięcza wprowadzenie w świat grozy - dziadek opowiadał wnukowi własne niesamowite historie. Lovecraft darzył go wielką sympatią i głęboko przeżył jego śmierć. 
Howard należał do dzieci niezwykle inteligentnych - w wieku trzech lat czytał poezję, gdy miał siedem lat napisał regularnie rymowany poemat o Odyseuszu, rok później zaczytywał się już w dziełach Edgara Allana Poe, mając dziesięć lat pisał własne gazetki naukowe. Potrafił grać na instrumencie zwanym zobo. Był samoukiem, do szkoły prawie w ogóle nie uczęszczał gdyż był bardzo chorowity. Podejrzewał również, że cierpi na parasomnię - jego sen przerywany był przez lęki i koszmary. 
Lovecraft jest prekursorem tzw. mitologii Cthulhu, obecnej w wielu współczesnych komiksach, grach, utworach muzycznych, a ostatnio choćby w tegorocznym serialu "True Detective". Stworzył panteon pradawnych bogów i demonów, które zrodziły się w Kosmosie, aby później przenieść się na Ziemię i kontrolować ludzkie umysły. 
Był ateistą, rasistą i uważał, że język angielski jest ważniejszy od pozostałych. Przyjaźnił się ze znanym amerykańskim autorem horrorów i powieści fantasy - Robertem Ervinem Howardem, twórcą cyklu o Conanie Barbarzyńcy. Do dziś zachowała się ich bogata korespondecja.
Miał też ekscentryczne podejście do erotyki, o czym świadczy choćby poniższy cytat:

"Erotyzm należy do niższego rzędu instynktów i jest cechą zwierzęcą raczej niż szlachetnie ludzką. Dla człowieka – szczytu organicznej ewolucji na Ziemi – jakie zajęcia są bardziej odpowiednie niż te, które zajmują tylko jego wyższe i wyłącznie ludzkie zdolności?"

Ma dziś na całym świecie ogromną rzeszę wiernych fanów. Należy do nich słynny francuski pisarz Michel Houellebecq, który w poświęconej Lovecraftowi książce napisał:

"Horward Phillips Lovecraft jest wzorem dla każdego, kto chciałby się dowiedzieć, jak zmarnować życie i, ewentualnie, stworzyć jakieś dzieło. Przy czym, gdy chodzi o punkt drugi, rezultat nie jest gwarantowany."


Mój wpis o zbiorze opowiadań Lovecrafta: "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści"

Metallica "The Call of Ktulu"




Cthulhu

instrument zobo

Informacje pochodzą m. in. z książki "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści" oraz serwisu internetowego http://www.hplovecraft.pl/

piątek, 21 marca 2014

"Zniknięcie słonia" Haruki Murakami

"Możesz się wściekać, ile chcesz ale nic nie poradzisz na to, na co nic nie poradzisz."

"Zniknięcie słonia" jest kolejnym zbiorem opowiadań Murakamiego, po który sięgnęłam. Przedstawiona przez autora rzeczywistość mogłaby dotknąć każdego z nas, a pojawiające się w niej fantastyczne czy mało prawdopodobne elementy sprawiają, że są to opowiadania z pogranicza fikcji i realizmu. Można je odczytywać w różnoraki sposób, np. jako opowieści o alegorycznym sensie czy skrywające głębsze przesłanie; historie opowiedziane w zakamuflowany sposób; opowiadania będące surrealistycznym rezultatem podróżowania po bezkresach umysłu autora. 

Książka zawiera siedemnaście opowieści, z których kilka przybliżę. 

"Ponowny napad na piekarnię"

Młode małżeństwo zjada lekką kolację około godziny osiemnastej, przed dwudziestą drugą zasypia, a koło drugiej małżonkowie budzą się, odczuwając straszliwy głód. Nie mogą jednak zaspokoić swego pragnienia, gdyż w kuchni znajdują tylko piwo, cebulę, masło, vinaigrette oraz herbatniki. Ponieważ smażona cebula na maśle nie wydaje się być dobrym pomysłem, wybierają piwo i ciastka. Po przekąsce mąż opowiada żonie jak napadł kiedyś na piekarnię. Rabunek okazał się nie do końca udany, bowiem właściciel piekarni zawarł ze złodziejami pewien układ - mogą zabrać chleb gdy spełnią jego nietypowe żądanie. Spowodowało to, że nad mężczyzną wisi coś w rodzaju klątwy. Kobieta twierdzi, że jedynym sposobem aby pozbyć się złego uroku jest kolejny napad na piekarnię...

"O tym, jak w pewien pogodny kwietniowy poranek spotkałem stuprocentowo idealną dziewczynę"

Jest to smutna opowieść o przeciętnym człowieku niewierzącym własnym przeczuciom, który obawia się, że szczęście nie przychodzi zbyt łatwo. Mężczyzna mija na ulicy kobietę i uświadamia sobie, że to jest jego stuprocentowo idealna dziewczyna. Niestety, nie zatrzymuje jej i dopiero po czasie wie, co powinien wtedy powiedzieć. Przytacza historię, w której chłopak spotyka dziewczynę i obydwoje czują, że są sobie przeznaczeni. Lecz w ich serca wkrada się niepokój i zaczynają wątpić czy marzenia mogą tak łatwo się spełniać. Postanawiają, że każde z nich pójdzie inną drogą, a jeśli pisane im jest być ze sobą, to pewnego dnia się spotkają by połączyć się na zawsze. Okaże się, że nie należy odrzucać szczęścia, które puka do naszych drzwi - potem może być już za późno.

"Tańczący karzeł"

Mężczyzna, któremu przyśnił się tańczący karzeł, pragnie umówić się na randkę z atrakcyjną współpracownicą. Jednak ona nie jest zainteresowana zawieraniem nowych znajomości. Gdy po raz drugi we śnie nawiedza go mały człowiek i proponuje pomoc w zdobyciu dziewczyny, mężczyzna po krótkim wahaniu przystaje na jego warunki. Jednak stawia on warunek: "Jutro w ciebie wejdę. Pójdziemy do sali tanecznej, zaproszę ją do tańca i podbiję. Będzie twoja. Ale przez cały ten czas nie odezwiesz się ani słowem. Nie możesz się odezwać, aż będzie całkowicie twoja."
Gdy ma już dojść do pierwszego pocałunku pary, ciało kobiety zaczyna gnić i wypełzają z niej robaki. Czy nie jest ona prawdziwą istotą? Może to sztuczka cwanego karła?

"Zniknięcie słonia"

ZOO odsprzedaje swój teren deweloperowi lecz nikt nie chce przyjąć starego słonia. Po wielu dyskusjach opiekę nad zwierzęciem przejmuje miasto, które zapewnia mu odpowiednie miejsce do życia. Pewnego majowego dnia okazuje się, że słonia i jego opiekuna nie ma. Brak jest śladów wskazujących na ucieczkę bądź uprowadzenie, lecz nikt nie chce się przyznać, że słoń po prostu zniknął. Jednak jest ktoś, kto śledził na bieżąco sytuację zwierzaka i w dniu poprzedzającym zniknięcie widział rzeczy, które mogą rzucić światło na to niezwykłe zaginięcie. 


Opowiadania niosą ze sobą nutę tajemniczości, czasami są zabawne, czasem wprowadzają w melancholijny nastrój. Warto się przy nich na trochę zatrzymać i dać ponieść refleksjom nad własnym życiem. Mimo, że nie należą do najlżejszych i zdarzyło mi się przy nich zasnąć, bez wątpienia stanowią wartościową lekturę, do której gorąco zachęcam.


środa, 19 marca 2014

"Trzeszczyki czyli trzeszczące wierszyki" Agnieszka Frączek

Dzieci w wieku przedszkolnym uczą się poprawnej wymowy. Aby urozmaicić im ćwiczenia językowe sięgnijmy po "Trzeszczyki czyli trzeszczące wierszyki". Gdy rodzic będzie łamać sobie język na trudnych rymowankach, mały czytelnik będzie miał niezłą zabawę widząc jak mama lub tata starają nie dać się pokonać trzeszczącym wierszykom. Przy okazji dziecko osłuchuje się z "trzeszczącą" wymową i może samemu ćwiczyć powtarzając niektóre słowa, a potem nawet całe zdania. 
Oto kilka językowych łamańców:

"Taczka, czajnik i trzepaczka
tańczą cza-czę w rzadkich krzaczkach.

A zza krzaczków brodacz w czapce
przypatruje się tej paczce [...]"


"Jednak rak chodzi wspak,
mówi zaś po prostu tak:

"Tortem raka nie uraczysz,
bo ten tortów jeść nie raczy.""


"Suszy szympans szarawary.
- Susz, susz - szepce do suszary.

Lecz suszarka suszyć nie chce.
Więc ją szympans szczypie, łechce,
wrzeszczy na nią, szarpie sznur..."












poniedziałek, 17 marca 2014

Ernest Hemingway

Pisząc artykuł do magazynu DUZARODZINA.PL, wpadłam na pomysł aby umieszczać na blogu ciekawostki oraz anegdoty z życia pisarzy i pisarek. Ponieważ zaintrygowała mnie historia z wczesnych lat dziecięcych Hemingwaya, postanowiłam zacząć od niego.

Ernest Hemingway był drugim dzieckiem i zarazem pierwszym synem państwa Hemingway. Matka widziała w nim jednak dziewczynkę i przez pierwsze lata jego życia ubierała go w dziewczęce ubranka. Prawdopodobnie odbiło się to na jego późniejszym życiu, w którym zachowywał się jak typowy macho - brał udział w wojnach, polował, wędkował, pływał, jeździł konno, wyruszał na safari, brał udział w gonitwach byków, uwielbiał corridę, miał także cztery żony (niezliczone kochanki) ale tylko troje dzieci - dla porównania Charles Dickens miał ich dziesięcioro. 
Według wielu nad rodziną Ernesta Hemingwaya wisi śmiertelna klątwa. On sam, jego ojciec, siostra, brat i wnuczka odeszli z tego świata śmiercią samobójczą. Według najnowszych badań może to być rezultatem genetycznej choroby dręczącej rodzinę. 
Jego najmłodszy syn Gregory był transseksualistą i zakończył życie jako Gloria. 






niedziela, 16 marca 2014

"Zagadka Dickensa" Matthew Pearl

"Oczywiście nie dało się zastanawiać nad zniknięciem Drooda, nie myśląc zarazem o śmierci Dickensa. Te dwie sprawy na zawsze pozostały ze sobą związane. Czy poznanie okoliczności pierwszej złagodziłoby smutną rzeczywistość drugiej? 

"Zagadka Dickensa" jest ostatnią częścią trylogii Matthew Pearla. Pierwsze dwa tomy "Klub Dantego" oraz "Cień Poego" pochłonęły mnie bez reszty, mimo że każda utrzymana jest w innym klimacie. Pierwsza z nich to trzymająca w napięciu pogoń za zbrodniarzem, który okrucieństwo popełnianych morderstw wzoruje na karach wymierzanych grzesznikom w kolejnych kręgach piekła "Boskiej Komedii" Dantego. Natomiast w "Cieniu Poego" główny bohater pragnie rozwikłać zagadkę nagłej śmierci tytułowego mistrza horroru. Wybiera się na poszukiwania legendarnego detektywa Dupina, który miał być inspiracją do powstania postaci detektywa z opowieści Poego. 
Z kolei "Zagadka Dickensa" łączy przygodę, zbrodnię oraz detektywistyczne śledztwo. Autor nawiązuje tu do znanego z pierwszego tomu bostońskiego wydawnictwa Fields, Osgood & Co, które od wielu lat wydaje kolejne dzieła Charlesa Dickensa. Czekają tam na kolejne rozdziały "Tajemnicy Edwina Drooda", które mają napłynąć z Anglii, jednak kancelista Daniel Sand, mający dostarczyć tekst do biura ginie pod kołami powozu, a rękopis przepada. Osgood nie jest przekonany co do okoliczności śmierci młodego pomocnika. Sytuacja zaczyna się komplikować gdy świat opływa wiadomość, że Charles Dickens zmarł. Zaniepokojony wydawca Fields wysyła do Anglii Osgooda i pannę Sand, pracownicę biura oraz siostrę Daniela. Mają tam odnaleźć wszelkie informacje o zakończeniu "Tajemnicy Edwina Drooda". Rozpoczynają własne śledztwo, które prowadzi ich w mroczne angielskie zaułki. Podczas aukcji przedmiotów z domu Dickensa ktoś wyraźnie nastaje na życie Osgooda ponieważ ten zauważa brak jednej z licytowanych figurek. A gdy prowadzony przez mężczyznę, któremu wydaje się, że jest jedną z postaci z  dickensowskiej powieści, trafia do otoczonej złą sławą palarni opium, zda sobie sprawę, że nie będzie mu dane jej bezpiecznie opuścić. 
Poszukiwania panny Sand i jej towarzysza przeplatają się z wydarzeniami z przeszłości, kiedy to Dickens odwiedził Amerykę. Doświadcza tam wielu tajemniczych zdarzeń, które bagażowy Tom interpretuje jako czyhające na autora zagrożenie. Jednak przełożeni i sam pisarz bagatelizują obawy podrzędnego pracownika. Ten jednak nie daje za wygraną i postanawia złapać niebezpiecznego, jego zdaniem, człowieka. 

"Zagadka Dickensa" początkowo mnie nie wciągnęła, czułam się zawiedziona, wydawało się, że autor nie poświęcił jej tyle uwagi co poprzednim dwóm częściom. Dopiero w połowie moje odczucia uległy zmianie, akcja przyspieszyła, a zagadka ostatniej książki Dickensa zaczęła się komplikować. Kolejne ujawnione wątki powodowały lawinę pytań i domysłów, co sprawiło, że kończyłam ją z zapartym tchem. Szkoda, że początek był zniechęcający, ale i tak polecam również i tę część trylogii. 



środa, 12 marca 2014

"Spójrz do swojego wnętrza" Mario Gomoon

"Proszę pani, są jakieś książki o zdrowiu?" - takie słowa skierowała dziś Ola do pani bibliotekarki. Otrzymała trzy lektury, z których po chwili zastanowienia, wybrała książkę "Spójrz do swojego wnętrza" z serii "Zbadaj i poznaj". Nie do końca jest ona poświęcona zdrowiu bowiem mówi o naszym ciele. Książeczkę w Polsce wydano w 1992 roku, więc nie jest to żadna nowość wydawnicza. Za pomocą prostych i konkretnych zdań, bez owijania w bawełnę, przedstawione są ludzkie organizmy. W sposób przystępny dla małego czytelnika omówione są cechy wspólne wszystkich ludzi - każdy ma skórę, głowę, ręce, nogi itp. Dzieci poznają układ trawienny - jedzenie i picie przez przełyk trafia do żołądka, a następnie do jelit, skąd jest wydalane. Następnie przechodzimy do układu krwionośnego, do funkcji serca i krwi. Dziecko dowiaduje się również o istnieniu żył, tętnic i nerek. A co się dzieje kiedy oddychamy? Odpowiedź na to pytanie poznajemy w kolejnym rozdziale, podczas czytania którego mamy okazję aby wspólnie poćwiczyć wdechy i wydechy. Warto też poczytać co powoduje, że nasze ciało się porusza (kości i mięśnie) oraz czym różnią się chłopcy od dziewczynek i dlaczego jedni sikają na siedząco a inni na stojąco - co pewnie nurtuje niejednego przedszkolaka. Na koniec przeczytamy o zmysłach, dzięki którym możemy poznawać otaczający nas świat.
Jeśli nie mamy nic przeciwko temu, żeby nasze pociechy poznawały tajemnice ciała, wybierzmy tę książeczkę. Urzekła mnie jej prostota i bezpruderyjność, a zawarte w niej informacje są dostosowane dla dzieci w wieku 4-5 lat. Plusem są tekturowe wycięcia, które pozwalają dzieciom dotknąć żołądek czy wątrobę. 







poniedziałek, 10 marca 2014

Wiosenny konkurs



Wiosna zbliża się wielkimi krokami, więc nadszedł czas na kolejny konkurs. Tym razem do wygrania jest książka Carlosa Ruiza Zafona "Gra Anioła".

"Światowy bestseller!

W mrocznej, niebezpiecznej i niespokojnej Barcelonie lat dwudziestych, młody pisarz, żyjący obsesyjną i niemożliwą miłością, otrzymuje od tajemniczego wydawcy ofertę napisania książki, jakiej jeszcze nie było, w zamian za fortunę i, być może, coś więcej.

Z niezwykłą precyzją powieściopisarską i w charakterystycznym dlań, oszałamiającym stylu, autor "Cienia wiatru" ponownie przenosi nas do Barcelony Cmentarza Zapomnianych Książek, by obdarować niezwykłą intrygą, romansem i tragedią poprzez labirynt tajemnic, gdzie czar książek, namiętności i przyjaźni splatają się w mistrzowskiej opowieści."



Zasady konkursu:
1. Konkurs trwa od 10.03.2014r. do 31.03.2014r.
2. 01.04.2014r. wylosuję osobę, która otrzyma "Grę Anioła". Nazwisko/pseudonim zwycięzcy umieszczę w 1 kwietnia na blogu.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy umieścić komentarz pod dowolnym postem na moim blogu. Uwaga! Im więcej komentarzy, tym większa szansa na wygraną - przykładowo jeśli ktoś zamieści 5 komentarzy, to jego nazwisko pojawi się na 5 losach, co oczywiście zwiększa szansę wygranej.
4. Niecenzuralne komentarze będą usuwane i nie biorą udziału w konkursie.
5. Miło mi będzie jeśli polubicie profil Wózkowe Czytają na FB, ale nie jest to warunek konieczny  https://www.facebook.com/WozkoweCzytaja

Zapraszam do zabawy!


sobota, 8 marca 2014

"Za sceną" Olivia Cunning

"Dwaj gitarzyści - Brian praworęczny, Trey leworęczny - oparli się o siebie plecami i zamknęli oczy, pozwalając się porwać muzyce. Myrna nigdy w życiu nie widziała nic bardziej seksownego. Może z wyjątkiem twarzy Briana, kiedy się z nią kochał, ale teraz, kiedy stał oparty plecami o Treya i pieścił gitarę, miał niemal taką samą minę."

Dzień Kobiet to święto, które nie wszystkie panie uznają. Ja do tej grupy nie należę. Dla mnie jest to kolejny dobry powód by dostać kwiatka, winko i miło spędzić wieczór. Także i my, kobiety możemy sobie same sprawić niespodziankę i do łóżka, oprócz ukochanego mężczyzny, zabrać coś jeszcze - książkę lub, jak to było w moim przypadku, e-book "Za sceną" Olivii Cunning. Od razu zaznaczę, że jest to literatura erotyczna. O ile "Pięćdziesiąt twarzy Greya" ze względu na swój styl językowy, a właściwie jego brak, na długo zniechęciło mnie do tego typu lektur, tak "Za sceną" daje nadzieję, że jednak nie jest tak źle i jakieś perełki zawsze się znajdą. I chociaż górnolotnego stylu i uwikłanej fabuły tu nie znajdziemy, to jest o wiele lepiej niż w przypadku Greya.

Myrna, ponad trzydziestoletnia doktor seksuologii, przebywa na konferencji w jednym z amerykańskich hoteli. Znudzona zalotami kolegów po fachu, bez większego wahania wstępuje do hotelowego baru, w którym w najlepsze trwa alkoholowa libacja uwielbianej przez nią heavymetalowej kapeli Sinners. Mężczyźni z tatuażami, kolczykami w różnych miejscach, kolczastą biżuterią - czysty "zwierzęcy magnetyzm". Myrna w swoim eleganckim, choć też ukrywającym seksowne podwiązki  kostiumie nawiązuje znajomość z chłopakami. Atrakcyjna i tak różna od większości fanek, wzbudza zainteresowanie muzyków. Gitarzysta Brian szczególnie pociąga panią doktor, i mimo że jego stan wskazuje na spożycie znacznej ilości alkoholu, Myr zaprasza go do swojego hotelowego pokoju. Muzyk liczy na szybki numerek lecz kobieta wręcza mu witaminy, napój energetyczny i banana, po czym Brian zasypia. Gdy już dochodzi do siebie, obydwoje wpadają w objęcia gorącego pożądania. Od tej pory spędzają ze sobą każdą wolną chwilę uprawiając namiętny, intensywny seks. Myr staje się również muzą Briana, który podczas zbliżeń komponuje riffy gitarowe.
Myrna poznaje życie kapeli zza kulis, uczestniczy w koncertach, na których widzi wiele chętnych do zajęcia jej miejsca fanek. Postanawia zdobyć fundusze pozwalające przeprowadzić jej badania nad zachowaniem groupies, które są gotowe w każdej chwili wskoczyć do łóżka gwiazd rocka. Gdy jej się udaje, wyrusza z Sinnersami w trzymiesięczną trasę.
Myrną wstrząsają mieszane uczucia. Po tym jak rozwiodła się z mężem, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie, postanowiła nigdy emocjonalnie nie angażować się w związki i czerpać z nich tylko seksualną przyjemność. Jednak Brian stara się w niej wzniecić nie tylko pożądanie i budzi w Myrnie uczucia, które ta próbuje zagłuszać. Jak można się domyślić - bezskutecznie. 
Książka kipi erotyzmem, autorka dba aby seks był urozmaicony, niekoniecznie romantyczny, raczej zwierzęcy, tak jak opisywany zespół. Byłam mile zaskoczona podczas lektury i nabrałam ochoty na kolejne części, w których Olivia Cunning przedstawi losy pozostałych członków kapeli.

Autorka zadedykowała tę książkę Darrellowi "Dimebagowi" Abbottowi, gitarzyście kapeli Pantera, który zginął tragicznie podczas jednego z koncertów. 



Pantera "Cemetery Gates"
                                            

czwartek, 6 marca 2014

"Filomena. Najpiękniejszy rysunek" Quitterie Simon, Laurent Richard

"Filomena. Najpiękniejszy rysunek" opowiada o tym, że w pogoni za marzeniami czasami zapominamy o tym co już mamy, a co kiedyś też pragnęliśmy mieć. Dzięki życiowym dyskusjom między dziewczynką a jej rodziną, dzieciom łatwo jest wczuć się w sytuację bohaterki. Niebanalne ilustracje również zachęcają do czytania. 

Kto mógł wyrzucić rysunek Pepita do śmieci? - myśli oburzona Filomena gdy znajduje swoje dzieło w koszu. Razem z króliczką Piruetką postanawia odnaleźć osobę, która dopuściła się tak okrutnego czynu. W końcu to wspaniały portret jej ukochanego konia, którego kiedyś będzie mieć. Dochodzenie pokazuje, że winowajcą jest mama. Nie pomagają tłumaczenia, że obrazek był poplamiony i trzeba go było wyrzucić, aby zrobić na lodówce miejsce na nowe prace dzieci - Filomena obraża się na mamę. Dziewczynka rysuje kolejne portrety wymarzonego Pepita, nie może doczekać się kiedy go dostanie. Myśląc o czymś czego nie ma, zapomniała o kimś kto jest cały czas obok niej i też potrzebuje odrobiny uwagi. Piruetka zaczepia Filomenę jakby chciała powiedzieć "- Hej, ja istnieję naprawdę! Nie chciałabyś mnie narysować...?"






poniedziałek, 3 marca 2014

"Potomkowie pierwszej czarownicy" Zuzanna Gajewska

"Według legendy, pierwszą czarownicą została dziewczyna, która przechytrzyła Welesa, boga magii. Podczas przechadzki leśnej spotkał ją deszcz. Żeby uchronić sukienkę przed zamoknięciem, zdjęła ją z siebie i schowała do koszyka, a sama naga stała pod drzewem i czekała, aż deszcz przejdzie. Kiedy się wypogodziło, założyła suche ubranie i poszła dalej. I wtedy spotkała Welesa, który zapytał ją, jak uniknęła przemoczenia."

Zuzanna Gajewska napisała książkę "Potomkowie pierwszej czarownicy", a potem wypuściła w świat jej cztery egzemplarze rozpoczynając akcję "Moja książka w Waszych rękach". Ponieważ z czarownicami, wiedźmami, wampirami itp. zawsze było mi po drodze, postanowiłam, że przyłączę się do akcji. 

Rozdział pierwszy zabiera nas do grodu Mieszka z końca X wieku, kiedy to jego córka przygotowuje się do opuszczenia rodzinnego domu. Adelajda nie zgadza się z wolą ojca, który sam chce decydować o jej zamążpójściu. Młoda kobieta jest zakochana w myśliwym Zamirze i tylko z nim chce spędzić resztę swojego życia. Wraz z zaufanymi służkami udaje się do lasu, gdzie spotyka Nawoję - pierwszą czarownicę. 
Tysiąc lat mija i wraz z rozpoczęciem roku akademickiego w uczelnianej windzie zacinają się cztery dziewczyny - Magda, Kornelia, Matylda i Basia. Początkowo wydaje się, że ich spotkanie to zwykły zbieg okoliczności. Jednak z biegiem czasu okazuje się, że coś takiego jak przypadkowe zdarzenia nie istnieje. 
Tymczasem przyjaźń między studentkami rozwija się, co nie wszystkim się podoba. Koleżance Kornelii - Justynie jest wyraźnie nie w smak, że Nelka obraca się w nowym towarzystwie. Ostrzega ją, że w mieście znaleziono zamordowaną dziewczynę, za śmiercią której może stać sekta. Justyna boi się, że świeża znajomość może okazać się dla jej przyjaciółki bardzo niefortunna. Kornelia nawet nie przypuszcza, że zagrożenie nadejdzie z zupełnie innej strony. 
Basia i Matylda są jak dwa bieguny. Barbara jest spokojna i zrównoważona, natomiast Matylda to porywcza dziewczyna z niewyparzonym językiem. Obie przeżywają ten sam dramat ale każda z nich robi to na swój własny sposób. 
Magda, córka policjantki badającej sprawę tajemniczego morderstwa, miewa prorocze sny. Nic więc dziwnego, że wpada w popłoch widząc dziewczynę, o śmierci której śniła. Lecz sen ten jest jedynie czubkiem góry lodowej - pojawiają się kolejne, przenoszące Magdę w niebezpieczne krainy, w których spotyka resztę dziewcząt.
Aby wyjaśnić zagadkową zbrodnię i nie dopuścić do kolejnej, światło dzienne musi ujrzeć legenda o pierwszej czarownicy oraz powiązana z nią klątwa, a także losy pewnej rodziny... 
Intrygi i tajemnice dobrze komponują się z lekkim i przystępnym stylem autorki, co sprawia, że książkę tę czyta się szybko i z wielkim zainteresowaniem. Akcja rozgrywa się w Olsztynie, który dane mi było poznać. Dzięki temu mogłam budować świat wyobraźni na podstawie widzianych wcześniej miejsc, co napawało mnie pewnym sentymentem. Podjęty słowiański wątek wprowadza powiew świeżości względem popularnej kultury zdominowanej przez mitologię Zachodu i chętnie zagłębiłabym się w temacie. Żywię zatem nadzieję, że autorka sięgnie jeszcze raz do naszej historii i kontynuując losy czterech przyjaciółek przemyci kolejną mniej lub bardziej prawdziwą legendę.