expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 30 października 2014

"Mała książka o śmierci" Pernilla Stalfelt


Zastanawiałam się jak zacząć ten post aby było stosownie do poruszanego tematu czyli śmierci widzianej oczami dziecka. Po licznych zmianach doszłam do wniosku, iż bez zbędnych wstępów przejdę do sedna sprawy: dzieci temat śmierci interesuje i dostrzegają jej inne aspekty niż dorośli. Być może to zbyt daleko posunięty wniosek, lecz doszłam do niego obserwując po śmierci babci swoją, mającą wtedy ponad cztery i pół roku, córkę. Co to znaczy, że ktoś umarł Ola wiedziała już wcześniej. Jednak gdy śmierć pojawiła się tuż obok, na światło dzienne wyszły pytania, które dorosłym nie przychodzą do głowy.

Ostatnio nabyłyśmy książkę jednej z Oli ulubionych autorek - Pernilli Stalfelt, pod tytułem "Mała książka o śmierci". Mówi ona o umieraniu w sposób prosty oraz bezpośredni, co może wielu dorosłych szokować, a nawet zniesmaczyć. Autorka jest szczera i pokazuje sprawy takimi jakie są. Nie ma tu pruderii ani owijania w bawełnę. Przeczytamy o tym, że każdy kiedyś umrze - rośliny, zwierzęta oraz ludzie. "Ludzie i inne stworzenia zazwyczaj umierają, gdy się zestarzeją" - pisze Stalfelt. Ale zwraca też uwagę, że śmierć może spotkać nawet dzieci np. w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Znajdziemy tu również opis ceremonii pogrzebowej czy sposoby na wspominanie tych, którzy odeszli. Jednak spora cześć książki poświęcona jest temu, co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Autorka przystępnie i z charakterystycznym dla siebie czarnym humorem (co z pewnością przysparza jej zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników) snuje rozważania na temat tego co jest po śmierci. Czynię wielki ukłon w stronę Pernilli Stalfelt bowiem nie skupia się tylko na chrześcijańskich wierzeniach ale prezentuje różne spojrzenia, także ateistyczne.
Przeczytamy, że "wielu ludzi wierzy, że po śmierci dusza wędruje do Boga", albo że człowiek po śmierci zamienia się w kwiat, ptaka, gwiazdę, łosia lub w ... hot-doga.
Autorka pisze także o szkieletach, wampirach oraz duchach, oswajając dzieci z tymi "straszydłami".

Książkę tę na pewno wybiorą rodzice, którzy nie boją się rozmawiać z dzieckiem o trudnych sprawach, i którym czarny humor Stalfelt nie przeszkadza. Jeśli czujemy, że nasza pociecha jest gotowa na rozmowy o śmierci możemy sięgnąć po tę pozycję.
Gdy uważamy, że o umieraniu należy rozmawiać tylko w sposób pełen powagi, to lepiej odpuśćmy sobie tę lekturę. Chociaż "Mała książka o śmierci" wprowadza elementy humorystyczne, to nie odbiera powagi i szacunku, który towarzyszy tematowi śmierci. Także na nas rodzicach spoczywa obowiązek aby dziecko odnosiło się z należytym szacunkiem do zmarłych. Jeżeli o to zadbamy, to nawet łoś lecący na herbatkę do Pana Boga czy też nicość utożsamiona z kolorową dziurą nie są w stanie odebrać tej godności.





2 komentarze: