expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 27 lipca 2014

"Iris i Ruby" Rosie Thomas

"Chciałam jeszcze coś dodać o orchidei, lecz właśnie w tej chwili mężczyzna z papierosem przesunął swoje krzesło tak, że światło z jednego lampionów wydobywało z mroku jego twarz. Zatrzymałam na niej wzrok i natychmiast zapomniałam, co miałam powiedzieć. 
  Jego oczy błyszczały rozbawienie. Miał ciemne włosy i taką karnację. Nieśpiesznie pochyliłam się nad stołem. Zobaczyłam, jak jego usta rozciągają się w uśmiechu."

O ile pierwsze dwie powieści "Więzień urodzenia" i "Czterdzieste czwarte dziecko" w zbiorze wydawnictwa Reader's Digest przyprawiły mnie o miły czytelniczy dreszczyk, tak po "Iris i Ruby" pozostał nieprzyjemny posmak. Autorka łączy ze sobą przeszłość oraz teraźniejszość, prezentując w intrygujący sposób lata młodości osiemdziesięcioletniej kobiety i opisując w nijakim, irytującym stylu życie jej wnuczki Ruby. 

Dobiegająca kresu swoich dni Iris wiedzie spokojne życie w Egipcie, gdy nagle jej spokój zostaje zburzony przez przybycie z Anglii niewidzianej od lat wnuczki Ruby. Podczas wizyty babcia opowiada dziewczynie o swoich młodzieńczych latach. Poznajemy urzekającą historię kobiety, która przybywa do Kairu jako emigrantka w czasie drugiej wojny światowej i poznaje miłość swojego życia. Thomas umiejętnie maluje romantyczne scenerie, podgrzewa atmosferę zagrożonej namiętności młodziutkiej Iris i Xana - przystojnego kapitana brytyjskiej armii przebywającej w Egipcie. Mogłaby to być piękna i zarazem smutna opowieść o miłości gdyby nie powroty do teraźniejszości, które wydają się być napisane przez zupełnie inną autorkę. Już sama postać Ruby budzi moją antypatię, a jej egipskie przygody, podczas których poznaje Egipcjanina Asha, pozbawione są tej przejmującej aury towarzyszącej poczynaniom jej babki sześćdziesiąt lat wcześniej. I nawet najwymyślniejsze historie, jak na przykład zagubienie się na pustyni przez Iris i Ruby, oparte na doświadczeniu autorki, która kiedyś wraz ze swoim partnerem spędziła prawie trzy dni na bezkresnych piaskach Namibii, nie porywają i bledną w porównaniu z mniej ekstremalnymi przygodami młodej Iris. 

Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Na pewno nie wymaga ona od czytelnika zaangażowania. Jest prosto i przystępnie napisana, więc jeśli szukamy lekkiej lektury na wakacyjne dni, podczas której można się delikatnie wzruszyć i nie odstrasza nas wizja irytacji wywołanej przez niektórych bohaterów, zabierzmy ją na urlop. Bez wątpienia warta jest tego historia Iris i Xana, lecz losy Ruby i Asha pozostawiają nieprzyjemny posmak. 



2 komentarze:

  1. Może uda mi się ją przeczytać podczas wakacji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W punktach taniej książki nad morzem ten zbiór był po 7,99 zł, także warto kupić :-)

      Usuń