expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 26 stycznia 2014

"Amerykańscy bogowie" Neil Gaiman

"- Rydwan Odyna, tak go zwali. I Wielka Niedźwiedzica. Tam, skąd pochodzimy, wierzymy, że coś, nie bóg, ale podobnego do boga, coś złego, zostało uwięzione w górze, wśród tych gwiazd. Jeśli umknie, pożre wszechświat. Są też trzy siostry, które muszą strzec nieba. Cały dzień, całą noc. Jeśli on się uwolni, ów potwór w gwiazdach, nastąpi koniec świata. Pfftt! I już."

Cień - dobrze zbudowany mężczyzna w średnim wieku odsiaduje wyrok w więzieniu. Po 3 latach dostaje warunkowe zwolnienie. Niestety wolność ma mieć dla niego gorzki smak - tuż przed opuszczeniem więziennych bram dowiaduje się, że jego żona Laura zginęła w wypadku samochodowym. Podczas lotu do rodzinnego miasta poznaje starszego mężczyznę, który przedstawia się jako Wednesday. Proponuje Cieniowi dobrze płatną pracę, lecz były więzień odmawia. Zmienia plany swojej podróży chcąc uwolnić się od namolnego pasażera. Jednak Wednesday podąża jego śladem. Cień jeszcze raz rozważa propozycję pracy, by w końcu ją przyjąć. Od tej pory staje się wiernym towarzyszem Wednesdaya, wykonuje jego polecenia, a w razie konieczności broni swego pracodawcę. Podczas licznych wypraw po amerykańskich miasteczkach Cień poznaje ludzi, którzy okazują się być starymi, zapomnianymi przez współczesny świat bogami oraz boginiami. Poznaje Sweeneya wyciągającego "znikąd" monety, Zorię Połunocznają wypatrującą potwora wśród gwiazd, Wielkanoc dającą życie, Ibisa towarzyszącego żywym do świata umarłych i wielu innych. Godzi się z ich obecnością tak samo jak akceptuje swoją "żywą" martwą żonę, która podąża jego śladem i ratuje z opresji. Wednesday tworzy spośród zapomnianych bogów swoją armię. Ma ona stoczyć walkę z współczesnymi bogami, reprezentującymi to wszystko, co sprawuje władze nad dzisiejszą ludzkością: samochody, media, nowe technologie, narkotyki, pieniądze, rak...  Cień jest świadkiem niesamowitych zdarzeń, których naturę stara się zaakceptować. Początkowo jest biernym obserwatorem, lecz wraz z rozwojem wypadków przejmuje inicjatywę i staje się aktywnym uczestnikiem boskich rozgrywek. 

Z lekkim wahaniem podchodziłam do tej książki, nie wiedząc, co mnie czeka. Wszelkie obawy zniknęły już po kilku stronach, kiedy świat wykreowany przez Neila Gaimana zaczął mnie powoli pochłaniać. Nagłe i częste zwroty akcji oraz nieprzewidywalna fabuła spowodowały, że z zapartym tchem śledziłam losy Cienia. Gdy przesiąkłam atmosferą jednego miejsca, absolutnie nie odczuwając znudzenia, autor sprytnie i zręcznie przenosił mnie w inną scenerię z kolejną serią zaskakujących wydarzeń. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz