expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 15 stycznia 2014

"Mężczyzna, który tańczył tango" Arturo Perez-Reverte

"Kiedy była gotowa, mężczyzna objął ją w pasie prawą ręką, opierając dłoń na
 łagodnej krągłości nad biodrem. 
Ona położyła rękę na jego ramieniu i nie patrząc na siebie nawzajem, 
zaczęli poruszać się pośród innych par, z głowami zbliżonymi 
bardziej niż w tangu konwencjonalnym, 
choć ich ciała pozostawały w rozsądnej odległości."

Ponad sześćdziesięcioletni Max widzi na jednej z neapolitańskich ulic Mechę - kobietę, z którą kiedyś łączył go namiętny, porywczy romans. Podszywając się pod majętnego przedsiębiorcę zatrzymuje się w jej hotelu. Rozgrywają się w nim mistrzostwa szachowe, w których bierze udział syn Mechy. Podczas kolejnych spotkań dawnych kochanków, kobieta wyznacza Maxowi niebezpieczne zadanie. Wydarzenia te przeplatają się ze zdarzeniami z przeszłości, w której Max był zawodowym tancerzem, oszustem i złodziejem. Na statku płynącym do Buenos Aires poznał piękną i bogatą Mechę, żonę znanego kompozytora Armando de Troeye. Mężczyzna chce aby tancerz opowiedział mu historię tanga. Gdy Arturo Perez-Reverte zagłębia się w jakiś temat, robi to nad wyraz dokładnie. Dzięki temu mamy okazję poznać niesamowitą historię tanga, bogatą w liczne ciekawostki - jak choćby taką, że był to początkowo afrykański taniec, który od emigrantów przejęły argentyńskie prostytutki i alfonsi.
Po tak niezwykłych opowieściach państwo de Troeye zapragnęli aby Max zabrał ich do szemranych lokali Buenos Aires, w których tańczy się stare tango. To właśnie tam pożądanie między Mechą a tancerzem narasta, by znaleźć ujście w jednym z tanich hotelowych pokoi.
Jednak namiętność tych dwojga niczym nie przypomina gorącego uczucia kochanków z licznych romansów. Tutaj namiętność jest zimna i wyrafinowana, nie ma miejsca na sentymenty - Mecha jest kobietą, która wie czego chce i zawsze to dostaje, a Maxowi nawet silne pożądanie nie przeszkadza ukraść kochance naszyjnika z pereł. Na tym ten argentyński romans się kończy. Do kolejnego spotkania dochodzi po latach w Nicei, gdzie Max wykorzystuje swoje złodziejskie umiejętności pracując dla pary włoskich szpiegów.
Historia włamania na Lazurowym Wybrzeżu przeplata się z ostatnią misją starego tancerza, pozostawiając czytelnika w podwójnym napięciu.

"Mężczyzna, który tańczył tango", tak jak pozostałe książki Arturo Perez-Reverte, jest napisana z klasą. Do tego szereg intryg, liczne niebezpieczeństwa oraz wyjątkowy romans sprawiają, że książkę tę czyta się z zapartym tchem, pochłaniając stronę za stroną.
Zachęcam również do sięgnięcia po inne pozycje tego hiszpańskiego pisarza, np. "Fechtmistrza""Szachownicę flamandzką" czy też "Klub Dumas", który stał się inspiracją dla Romana Polańskiego przy tworzeniu filmu "Dziewiąte Wrota".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz