expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 6 listopada 2013

"Plastusiowy pamiętnik" Maria Kownacka

"Jestem malutki ludzik z plasteliny. Dlatego na imię mi Plastuś. 
Mam śliczne mieszkanie: oddzielny drewniany pokoik. 
Obok mnie, w drugim pokoju, mieszka tłuściutka, biała guma. 
Ta guma nazywa się "myszka". A zaraz koło gumki 
mieszkają cztery błyszczące, ostre stalówki."

Dziś na dobranoc czytałyśmy "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej - książkę, z którą zapewne każdy spędził miłe chwile w dzieciństwie. Pamiętam kiedy to babcia czytała mi i siostrze przygody ludzika z plasteliny, a później robiła nam panny z włóczki. 
Gdy córka pod choinkę od pradziadków dostała "Plastusiowy pamiętnik", to z radością poznawała, a ja z nostalgią przypominałam sobie przygody Plastka. Mimo, że jest to lektura dla uczniów klas pierwszych, Ola z wypiekami na twarzy słuchała o tarapatach, w które co i rusz wpadał plastelinowy ludzik.








2 komentarze:

  1. Też czytałam dzieciom "Plastusiowy pamiętnik". Słuchały z zainteresowaniem i zasypywały mnie pytaniami: a co to jest kajet?, a po kałamarz?, a czemu scyzorykiem Tosia ostrzyła ołówek? Tosina codzienność jawiła im się jako jakaś zamierzchła przeszłość. Ja korzystałam z kałamarzy, choć pisałam już wiecznym piórem, ostrzyłam ołówki temperówką z żyletki, drewniany piórnik wypełniony kredkami czekał na mnie u babci, gdzie grzałam się też przy kaflowym piecu. Świat Plastusia był na wyciągnięcie ręki i kojarzył się z wakacjami u babci na wsi. Dla moich dzieci jest to już niestety świat, który dawno przeminął.

    OdpowiedzUsuń