Książka kupiona, nie wypożyczona - po przeczytaniu stwierdzam, że to bardzo udany zakup (i to za całkiem przyzwoite pieniądze: 12,99zł).
Julia, młoda konserwatorka dzieł sztuki, ma odrestaurować obraz Partia
szachów Pietera van Huysa - flamandzkiego artysty z XV wieku. W trakcie
pracy dokonuje niespodziewanego odkrycia: pod warstwą farby
przedstawiającą kobietę i dwóch mężczyzn grających w szachy widnieje
łacińska inskrypcja Quis necavit equitem. Można ją przetłumaczyć na dwa
sposoby: "Kto zabił rycerza?" lub "Kto zbił konika?". O swoim
intrygującym odkryciu Julia opowiada przyjaciołom oraz byłemu
kochankowi, historykowi sztuki, który ma dla niej zebrać informacje o
malarzu. Kiedy zaczynają ginąć osoby z jej otoczenia, Julia zdaje sobie
sprawę, że morderstwa te mogą mieć związek z zagadką ukrytą na obrazie.
Szuka pomocy u wybitnego szachisty, Munoza, który rekonstruuje kolejne
ruchy rozgrywającej na obrazie partii i dochodzi do wniosku, że obraz
kryje także historię zbrodni dokonanej 500 lat wcześniej…
W przeciwieństwie do Fechtmistrza, Szachownica flamandzka wciągnęła mnie już od samego początku. Jest tu wszystko co być powinno: kryminalna zagadka historyczna, morderstwa, ciekawi bohaterowie. I oczywiście szachy - same w sobie są już intrygujące, a Perez-Reverte ukazuje nam ich zarówno piękną jak i mroczną stronę. Książka ta została przeniesiona na ekran, film nosi tytuł 'Śmiertelny ruch'. Kiedy obejrzę, dam znać czy warto:) Książkę polecam z czystym sumieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz