expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 23 lipca 2013

"Ludwig" David Albahari

Dwaj pisarze z Belgradu: Ludwig, słynny literat, i S. S przyjaźnił się z Ludwigiem, redagował jego teksty, prowadził mu dom. Nie byli kochankami. S miał pomysł na arcydzieło, powieść idealną. Ludwig tę powieść napisał. I nigdy słowem nie wspomniał o udziale, jaki S miał w jej powstaniu. W programie telewizyjnym poświęconym książce wystąpili obaj. Ludwig triumfował, S został publicznie poniżony. S wciąż rozpamiętuje te wydarzenia. Obsesyjnie analizuje swoją relację z dawnym przyjacielem, próbując odpowiedzieć na pytanie, kim właściwie jest - bez Ludwiga. 
To nie tylko znakomite studium "podwójnie złożonej" duszy pisarza, lecz także portret Belgradu - miasta, które jednocześnie przyciąga i odpycha, koi i rani, niesie życie i śmierć. 

To najdziwniejsza książka jaką przeczytałam. Od początku do końca wchodzimy w umysł S, który rozpamiętuje historię przyjaźni z Ludwigiem w oparciu o kradzież pomysłu na książkę. Pewnie każdy z nas miał w życiu jakąś sytuację, która ciążyła w pamięci, która męczyła, nie dawała o sobie zapomnieć. Sytuacja, którą rozkłada się na czynniki pierwsze, przeżywa na nowo, pisze się jej nowe scenariusze, analizuje się postępowanie osób z nią związanych. To wszystko przeżywa S, a David Albahari opisuje to zdanie po zdaniu, ukazując nam wręcz każdy ułamek myśli S.
Jeśli ktoś ma ochotę na książkę inną niż wszystkie, raczej nie lekką, trochę męczącą ale zostawiającą po sobie wyraźne, pozytywne wspomnienie, to warto po nią sięgnąć.

Ani róże, ani logika nie mogą tu nic zmienić, logika nawet mniej niż róże, bo w stosunkach między ludźmi logika nie gra żadnej roli, nie ma nic logicznego w uczuciach, w postępkach wynikających z tych uczuć albo z ich braku, tak że o relacjach między ludźmi można powiedzieć, że kierują się własną logiką, co jest wyłącznie innym sposobem na stwierdzenia, że nie respektują zasad żadnej logiki, tylko rozwijają się w skrajnie nieprzewidywalny sposób, a ten staje się oczywisty dopiero wtedy, gdy relacja się skończy, kiedy już jej nie ma.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz