expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 13 lipca 2013

Wózkowa a elektronika w bibliotece

Nie jestem na bakier z elektroniką czy komputerami, co to to nie; z informatyką zawsze sobie dobrze radziłam, wprawdzie programowanie w Turbo Pascalu nie należało do moich ulubionych zajęć na studiach ale tak źle ze mną nie było.
Przejdę jednak do wątku bibliotecznego. Będąc jakiś czas temu w Bibliotece Głównej chciałam wypożyczyć dowolne dzieło Lovecrafta, bowiem w mojej osiedlowej filii nic jego autorstwa nie posiadają. Niestety od bibliotekarki dowiedziałam się, że nie mogę jej prosić o książkę podając autora. Po pewnym czasie znowu miałam okazję być w BG więc wcześniej w domu korzystając z katalogu on-line wyszukałam sygnatury do książek Nothomb i Lovecrafta. Niestety sygnatur to ja bibliotekarce nie mogę podać, muszę zamówić książki za pośrednictwem komputerowego systemu zamawiania książek, na miejscu lub w domu. Spojrzałam na moje łobuziaki i oddaliliśmy się w kierunku komputera. Już podczas logowania (czy ja pamiętam hasło???) córka wskoczyła mi na kolana, a synek zaczął jęczeć bo przecież wózek od niecałej minuty stoi i się nie rusza, a najlepiej to by było jakbym była taką wspaniałą mamą i go wypuściła aby mógł pobawić się kabelkami komputerowymi. Mimo tych "utrudnień" udało mi się złożyć zamówienie. Po 15 minutach dostałam Antychrystę Amelie Nothomb i opowiadania Roberta E. Howarda z posłowiem Lovecrafta... System wyrzucił mi wszystko co miał o LC i w taki oto sposób stałam się posiadaczką opowieści ale nie tego autora co chciałam. Oczywiście to nie koniec moich przygód. 
Na kilka dni przed wyjazdem do Gdańska wpadłam o poranku na pomysł, że zabiorę dzieciaki na plac zabaw na Wyspie Młyńskiej, przy okazji oddam przeczytane książki i wypożyczę nowe. Między śniadaniem, makijażem, ogarnianiem dzieci, a szykowaniem prowiantu na drogę jakoś udało mi się zamówić przez internet książki Agathy Christie i Arthura Conana Doyle'a. Po przybyciu na miejsce otrzymałam zbiór opowiadań Christie Dopóki starczy światła oraz Wspomnienia i przygody i Trujące pasmo Doyle'a - pierwsza z nich to autobiografia, a tych nie lubię czytać, druga zaś, to książka z gatunku, za którym nie przepadam, czyli science-fiction. 
Gdybym mogła przejść się między regałami i obejrzeć interesujące mnie pozycję, to pewnie dostałabym to, co chciałabym dostać. Jak widać, nie ma co się porywać na nagłe wypady do Biblioteki Głównej, najpierw należy zaczerpnąć nieco wiedzy o poszczególnych pozycjach. Więcej tego błędu nie popełnię ;)


1 komentarz: