Już za chwilę wkroczymy w kolejny rok – 2014. Zakończenie
bieżącego roku to dobry moment na refleksję nad tym co zdarzyło
się przez ostatnie 365 dni, a także doskonała okazja aby poczuć
imprezowy nastrój.
Miłośnicy domowego zacisza, dla których sylwestrowa noc nie
jest powodem by tańczyć do białego rana, niech sięgną po
książkę, której w tym roku przywrócono dawną sławę. Chodzi
oczywiście o klasyczną amerykańską powieść „Wielki Gatsby”
Francisa Scotta Fitzgeralda. Jest to historia opowiedziana z
perpektywy Nicka, absolwenta Yale, który przybywa do Nowego Jorku w
poszukiwaniu pracy. Wynajmuje skromne mieszkanie w sąsiedztwie
posiadłości nieprzyzwoicie bogatego Gatsby'ego. Sympatyczny młody
człowiek zdobywa zaufanie i przyjaźń bogacza. W okolicy mieszka
również kuzynka Nicka, Daisy, wraz ze swoim niewiernym mężem
Tomem. Obydwoje reprezentują bogatą klasę społeczną Ameryki ze
wszyskimi jej wadami: próżnością, miłością do pieniędzy i
zabawy oraz intelektualną pustką.
Doświadczony Tom wprowadza Nicka w nowojorksie życie początku
lat 20. XX wieku. Trafia on także na popularne imprezy taneczne
organizowane przez Gatsby'ego. Młodzieniec pierwszy raz widzi tak
wielki przepych, nieograniczone bogactwo, a pośród niego
rozbawione, beztroskie amerykańskie społeczeństwo, którego
moralność chyli się ku upadkowi. Spokojny i zrównoważony Gatsby
nie pasuje do obrazu hucznych przyjęć, których jest organizatorem.
Okazuje się, że bogacz chce w ten sposób zwrócić uwagę swojej
byłej ukochanej Daisy. Dzięki pomocy Nicka romans dawnych kochanków
rozkwita na nowo. Jednak ich chwilowe szczęście jest tylko ułudą
Gatsby'ego.
Natomiast gdy nasz nastrój odbiega od refleksyjnego i
chcielibyśmy spędzić sylwestrowy wieczór w lżejszym nastroju,
wybierzmy tegoroczną ekranizację tej powieści. Reżyser (Baz
Luhrmann) odrzucił wątek moralistyczny książki i skupił się na
miłości przystojnego bogacza do Daisy. Osobowość i uczucia
kobiety, tak jak i innych bohaterów, odbiegają od ich książkowych
odpowiedników. Oglądając film można poczuć bogactwo, którym
opływają sławne imprezy Gatsby'ego. Wszytsko jest piękne,
kolorowe, sylwestrowy przepych gości tam częściej niż raz do
roku, a kobiety błyszczą w niezwykłych, lśniących sukniach i
bajecznych fryzurach, raczej zresztą stylizowanych na lata 20. niż
bezpośrednio je odzwierciedlających. W przeciwieństwie do książki,
tu wszystko zachęca aby wziąć udział w chociaż jednym z takich
przyjęć.
Warto przeczytać książkę i obejrzeć film. Mimo że zarówno
wersja papierowa jak i filmowa opowiadają historię nieszczęśliwej
miłości, to Fitzgeraldowi posłużyła ona jako pretekst to krytyki
społeczeństwa amerykańskiego, w którym upadek moralności, a wraz
z nią ideału „amerykańskiego snu” był coraz większy.
Natomiast Luhrmann przedstawia romans w zapierającej dech w
piersciach scenografii. Filmowy wizerunek Gatsby'ego jest stosunkowo
bliski oryginałowi. Leonardo DiCaprio umiejętnie wcielił się w
rolę mężczyzny, który odkąd poznał Daisy, robi wszystko aby
zdobyć ogromne bogactwo i móc następnie ubiegać się o jej rękę.
Jest naiwny w swojej miłości, co jednak łatwiej będzie nam
wychwycić w książce niż w jej ekranizacji.
Niewątpliwie jest to historia, którą trzeba poznać w każdej
wersji. W ten sposób nie ominie nas przyjemność dokonywania
porównań i dyskutowania o nich z najbliższymi. Być może da ona
początek samodzielnej lub wspólnej refleksji nad własnym życiem i
wartościami jakimi się w nim kierujemy. Niech będzie ona przyczyną
do postawienia sobie wartościowych nowrocznych wyzwań, które bez
wątpienia uda nam się zrealizować w nadchodzącym 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz