"Marinę" przeczytałam w grudniu zeszłego roku ale jej atmosfera ciągle mi towarzyszy. Jest to książka Zafona napisana z myślą o młodzieży ale zaintryguje też dorosłego.
"Barcelona, lata osiemdziesiąte XX wieku. Oscar Drai, zauroczony
atmosferą podupadających secesyjnych pałacyków otaczających jego szkołę z
internatem, śni swoje sny na jawie. Pewnego dnia spotyka Marinę, która
od pierwszej chwili wydaje mu się nie mniej fascynująca niż sekrety
dawnej Barcelony. Śledząc zagadkową damę w czerni, odwiedzająca co
miesiąc bezimienny nagrobek na cmentarzu dzielnicy Sarriá, Oscar i jego
przyjaciółka poznają zapomnianą od lat historię rodem z Frankensteina i
XIX-wiecznych thrillerów. Historię, której dramatyczny finał ma się
dopiero rozegrać..."
Bohaterami jest dwoje nastolatków, którzy zafascynowani kobietą w czerni, trafiają do oranżerii, w której odnajdują coś w rodzaju mechanicznych, a może ożywionych lalek oraz tajemniczy stary album pełen zdjęć wywołujących fascynację i odrazę: "- Wybryki natury... - wyszeptała Marina. - Zdeformowane istoty, dawniej oddawane do cyrków [...] Niewinne dusze uwięzione w przeraźliwie zniekształconych ciałach."
Czytając "Marinę" czułam obok siebie te przerażające sztuczne ręce, wynaturzone ciała, czekającą za rogiem niepewność i strach. Ale Zafon nie pisze tylko horroru rodem z XIX wieku, jest tu też piękny i zarazem przerażający obraz miłości między mężczyzną a kobietą.
Uwielbiam. Świetna książka, szczerze polecam.
OdpowiedzUsuń