expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 4 marca 2017

"Mistrz i Małgorzata" Michaił Bułhakow



"No więc ona mówiła, że wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to, bym ją wreszcie odnalazł, i gdyby tak się nie stało, otrułaby się, bo jej życie było pozbawione sensu."

Jeżeli szatan istnieje i przypomina Wolanda, to chętnie wypiję z nim butelkę wina, a nawet dwie. Jak przystało na Złego jest on bezwzględny w swych czynach, postępuje zgodnie z przysłowiem "cel uświęca środki", lecz jednocześnie wykazuje się dużą dozą rozsądku, racjonalnością, kulturą osobistą a także miłosierdziem, co sprawia, że czytelnik chce zawrzeć z nim bliższą znajomość.

Wolanda poznajemy, gdy pod postacią zagranicznego podróżnika przybywa do Moskwy i wdaje się w religijną dyskusję z dwojgiem ateistów - literatem Berliozem i poetą Iwanem Bezdomnym. Obaj zaprzeczają istnieniu Boga, a co za tym idzie również istnieniu Księcia Ciemności. Bowiem według jego adwersarzy, w Rosji "ateizm nikogo nie dziwi (...) Znakomita większość ludności naszego kraju dawno już świadomie przestała wierzyć w bajeczki o Bogu.". Niezadowolony z takiego stanu rzeczy Woland przepowiada śmierć literata, a według poety jest za nią również odpowiedzialny. W ostatecznym rozrachunku Berlioz pada martwy, a Bezdomny trafia do szpitala dla umysłowo chorych, gdzie spotyka tytułowego Mistrza - autora powieści o Poncjuszu Piłacie. Podczas jednej z nocnych rozmów, poeta dowiaduje się o istnieniu ukochanej Mistrza, która obecnie jest żoną ważnej moskiewskiej osobistości.
Małgorzata, bo tak brzmi imię ukochanej pacjenta zakładu dla obłąkanych, nie zapomniała o swoim Mistrzu. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze Azazella - sługę Wolanda, od którego dowiaduje się, że na sto dwadzieścia jeden Małgorzat zamieszkujących Moskwę, to właśnie ona jest idealną kandydatką na pomocnicę szatana. Czy Małgorzata ulegnie namowom i wejdzie w konszachty z siłami ciemności?

Bułhakow przenosi czytelnika do świata przedstawionego w powieści Mistrza, gdzie przed procuratorem
Poncjuszem Piłatem staje niejaki Jeszua Ha-Nocri i ukazuje wydarzenia z punktu widzenia Piłata. Jest on bez wątpienia postacią tragiczną, jakże różniącą się od tradycyjnie negatywnych interpretacji tej biblijnej postaci. Czuje on pewną sympatię dla Jeszui, współczuje mu i najchętniej by go ułaskawił, ale musi postępować zgodnie z prawem i naciskami z góry. Z kolei Jeszua wydaje się być niezbyt rozgarniętym, prostym człowiekiem, który odrzuca zawoalowaną sugestie Piłata, być może nie rozumiejąc, a może nie chcąc zrozumieć jego aluzji mogących ocalić go od śmierci. Poncjusz nie może pogodzić się z podjętą przez siebie decyzją, a jego dusza cierpi odwieczne męczarnie. Czy możliwym jest, że zazna kiedyś spokoju?

Nie można mówić o "Mistrzu i Małgorzacie" nie wspominając o Behemocie. Jest to najzabawniejsza postać tej powieści, wykazująca się iście diabelskim charakterem - Behemot bywa porywczy, zagadkowy, bezczelny, podstępny i bezwzględny, ale jednocześnie nie sposób go nie polubić. I oczywiście jest czarnym kotem... O jego niezwykłości świadczy nie tylko umiejętność mówienia - potrafi on także jeździć tramwajem, strzelać z pistoletu oraz pić wódkę. Prawda, że oryginalny z niego kocur?

Michaił Bułhakow stworzył zatem powieść o intrygującej i bogatej fabule, pełnej tajemniczych oraz ciekawych bohaterów, w której siły Ciemności wcale nie pełnią tylko i wyłącznie złej roli. "Mistrz i Małgorzata" jest również satyrą na społeczeństwo rosyjskie, wyśmiewa, oczywiście nie wprost, ówczesną władzę oraz irracjonalne przepisy. Autor pisał ją przez 12 lat, nanosząc ostatnie poprawki na łożu śmierci - nawet najbardziej zapracowany czytelnik jest w stanie przeczytać "Mistrza i Małgorzatę" w ciągu kilku wieczorów.

"Bardzo proszę o wydanie mi zaświadczenia - tocząc dzikim wzrokiem, powiedział z wielkim naciskiem Nikołaj Iwanowicz - zaświadczenia, gdzie spędziłem dzisiejszą noc.
- W celu okazania komu? - surowo zapytał kocur.
- W celu okazania milicji i mojej żonie - powiedział stanowczo Nikołaj Iwanowicz.
- Zazwyczaj nie wydajemy zaświadczeń - powiedział kot i nadął się - ale dla pana zrobimy wyjątek.
I Nikołaj Iwanowicz ani się obejrzał, a już goła Hella siedziała przy maszynie, a kot dyktował jej:
- Zaświadcza się niniejszym, że okaziciel niniejszego zaświadczenia, Nikołaj Iwanowicz, spędził wyżej wymienioną noc na balu u szatana, gdzie został zaangażowany jako środek lokomocji... otwórz Hella, nawias, a w nawiasie napisz "wieprz". Podpisano "Behemot"."

 

1 komentarz: