expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 27 kwietnia 2017

"Kurtyna" Agatha Christie


"Każdy człowiek jest potencjalnym mordercą. W każdym z nas rodzi się od czasu do czasu chęć zamordowania innego człowieka. Ale niewielu potrafi się na to zdobyć. Myśl myślą, a czyn czynem."

Książki Agathy Christie należą do tych, po które można sięgać w ciemno i ma się pewność, że będzie to kryminał wysokiej klasy. Te krótkie powieści detektywistyczne są pomysłowo skonstruowane, zbrodnie - niebanalne, a ich motywy nieoczywiste. Styl Christie jest przystępny i przyjazny. Ponadto liczne zawirowania logiczne, rozpatrywanie najdrobniejszych poszlak, analizowanie możliwości sprawia, że od książek Angielki ciężko się oderwać. Cenię sobie skupienie, które jest potrzebne przy lekturze owych opowieści, a także możliwość uczestnictwa w dywagacjach bohaterów i obcowania ze swoistą grą prowadzoną przez autorkę z czytelnikiem.
Współcześni pisarze porzucają styl klasycznej powieści detektywistycznej na rzecz zdynamizowanej akcji i zagmatwanej fabuły, okraszonych licznymi przygodami w pogoni za przestępcą, gdzie większe znaczenie przypisuje się fizycznym możliwościom, zdobyczom nauki i techniki, a cały proces fascynującej dedukcji zostaje pominięty lub sprowadzony do koniecznego minimum. Nie chcę przez to powiedzieć, że współczesne powieści są bezbarwne. Wiele z nich czytam z przyjemnością, gdyż posiadają intrygującą strukturę i potrafią wciągnąć w wir wydarzeń już od pierwszych stron. Brakuje mi w nich jednak wciągającej rozgrywki między umysłami zbrodniarza i detektywa.
Taką intelektualną przygodę serwuje Agatha Christie w "Kurtynie".

W narratora tej powieści wciela się kapitan Hastings, przyjaciel Poirota ze Scotland Yardu. Schorowany detektyw wzywa go do ośrodka wypoczynkowego w Styles, gdzie według Poirota ma dojść do morderstwa. I chociaż Belg wie, kto z gości pensjonatu jest seryjnym zbrodniarzem, nie zdradza jego nazwiska Hastingsowi, by ten nie wydał się przed mordercą. Jednocześnie kapitan ze Scotland Yardu ma być oczami oraz uszami Herkulesa i odkryć, na kogo poluje przestępca. Hastings czuje się urażony brakiem zaufania przyjaciela lecz stara się wykonać powierzone mu zadanie. Czasami jednak czasami w sprawność umysłu Poirota, a do głosu dochodzą myśli, że także mózg słynnego detektywa poddał się chorobie.
Niestety, mimo wysiłków Hastingsa dochodzi do zbrodni, a wkrótce po niej zostaje odnaleziony kolejny denat oraz martwy Herkules Poirot. Kapitan wątpi w swoje możliwości, we własnych rozważaniach ośmiela się oczerniać nawet własną córkę przebywająca w tym samym czasie w Styles. Czy jego trop okaże się słuszny? Na szczęście przezorny Poirot zostawił za życia pomocne zapiski.

Charakterystyczne dla Agathy Christie, a właściwie dla jej bohatera - małego sprytnego Belga, jest wyjaśnienie zbrodni w finałowej scenie. Tym razem detektyw nie doczekał końca, lecz i tak zdążył rozwiązać zagadkę. Jak wspomniałam w recenzji książki Cobena "Już mnie nie oszukasz", autor zastosował pewne rozwiązanie podobne do tego, co zrobiła Christie. Jednak o ile zakończenie Angielki jest wzniosłe i ma klasę, o tyle sposób w jaki dokonał tego Coben przyjęłam z rozczarowaniem i frustracją. Wydawać by się mogło, że to już koniec przygód słynnego detektywa. Jednak powraca on do nas we współczesnych kontynuacjach. Ostatnio w moje ręce wpadły "Inicjały zbrodni" z Poirotem w roli głównej, autorstwa Sophie Hannah. Christie ustawiła poprzeczkę wysoko, czy brytyjska pisarka nie zawiedzie pokładanych w niej nadziei? Ja już wiem, a odpowiedź pojawi się wkrótce na blogu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz